W niedzielę w strefie dzieci Europejskich Targów Muzycznych Co Jest Grane24 pojawił się Grzegorz Turnau. Artysta zaprosił do wspólnej zabawy wszystkich kawalerów, młode damy i ich rodziców. Sala Ratuszowa była wypełniona po brzegi.
Grzegorz Turnau od 30 lat śpiewa dla dzieci i doskonale było to widać w podczas niedzielnego spotkania. Jego koncert przybrał formę lekcji muzyki. Artysta nie zniechęcał małych adeptów. Zamiast w mentorskim tonie wykładać swoją wiedzę, angażował ich do zadawania pytań, wspólnego śpiewania, a nawet do grania.

O pogodny nastrój dbał już od pierwszej chwili. – Mówił wam ktoś kiedyś, że nie wolno gwizdać w Pałacu Kultury? Odwołuje to – przełamywał lody. Dzieci kupiły go od razu. Najpierw gwizdały wstęp do „Cichoszy”, a w miarę rozkręcania się koncertu były echem w „Tamtej epoce” i wiatrem w „Zrobimy sztorm”.

Podczas koncertu najmłodsi poznały obój, rożek angielski, ukulele, gitarę klasyczną i fortepian. – To nie jest tak, że trzeba być muzykiem, żeby grać na jakimś instrumencie. Grający dziś ze mną na gitarze Jacek Królik jest magistrem inżynierem metalurgii, a specjalizuje się w budowie pieców i gospodarce cieplnej – śmiał się.

Chcąc wspomnieć o oboju, na którym grał z nim Pierwszy Koncertmistrz Filharmonii Krakowskiej zapytał się dzieci, jak długo Pan Mariusz Pędziałek musiał zbierać powietrze żeby zagrać ostatni dźwięk. Odpowiedzi, które usłyszał przerosły jego najśmielsze oczekiwania. Najpierw sześciolatki krzyknęły „od wczoraj”, a gdy pianista zasugerował, że są blisko z głębi sali poniósł się dźwięk „całe życie”.

Zanim Grzegorz Turnau pożegnał się ze swoją wierną młodocianą publicznością zagrał im jeszcze fragment „Ody do radości”. – Kiedyś ją zrozumiecie. Jest o utopii, która miałem wrażenie, że realizuje się w tej części świata – mówił. Starsza część sali nagrodziła go gromkimi brawami.
tekst: Karol Sakosik / gazeta.pl